niedziela, 24 lipca 2011

Za siedmioma ulicami, za siedmioma skwerami, za siedmioma blokami...

Opowiem wam bajkę.

Pewien człek wiedziony doświadczeniem postanowił pozbyć się złej wody ze swoich włości. Poczciwina niewiele znał się na magicznych sztuczkach osuszania. Udał się zatem w te pędy do pańskiego zamczyska z prośbą o mapkę jego gospodarstwa z zaznaczoną siecią kanałów melioracyjnych, które przed dziesiątkami lat w pocie czoła emahlige właścielen gemacht. Jakież było jego zdziwienie, gdy okazało się, że między deskami pańskiego regestru ostały się jedynie mysie kupy i warstwa kurzu. Po mapce ani śladu.
Nieborak próbował skorzystać z gołębi pocztowych, które wysyłał do książęcego grodu, by jaką wieść o zaginionej mapie uzyskać. Ale gołębie nie wracały.
Udał się zatem do książęcego grodu, co go winnym zową. Dobrze, że w domu przejrzał magiczną kulę i znał adres, gdzie rezydują czeladnicy książęcy, którzy usuwaniem złej wody się zajmują. Trafił nasz bohater pod wskazane indiricjum, zaparkował swą furmankę pośród kamiennych wielorodzinnych chałup.
Okolica zadawała się zupełnie nieodpowiednia jak na rangę owej instytucyi. Szuka, szuka tablicy herbowej, co by do wrót Lubuskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych trafić. Nie łatwa to sztuka, ale koniec końców się udała. Zachodzi do pierwszej komnaty. Pusto. Słyszy jednak, że za wrotami kolejnych komór są liczne czeladniki, ale do której się udać? To ludzkie mrowie zajęte było swoimi sprawami.
Wreszcie znudzona białogłowa dostrzega gościa, ale mówi, że nie tu trafił nasz bohater i wysyła go krętym korytarzem do sąsiednich pomieszczeń, gdzie również w zaczarowanym błogim transie żyje sobie tajemnicza spólność, jak w jakiej Szuflandii. Droga długa ale w końcu poczciwina dociera do niewiasty, co znać problem powinna. Miła niewiasta jednak odsyła go do innych czeladników, niższego czynu.
Przyjeżdża nasz bohater do pomniejszego grodziska. U tych czeladników życie płynnie jeszcze wolniej. Ludziska przyjmują naszego poczciwca z otwartymi rękoma, ale owe ręce puste są. Okazuje się, że może za sprawką szatańskiego uroku, siedlisko czeladników spłonęło by do szczętu, ale na szczęście ocalały wygodne stolce i szklane kule w których można przepowiadać przyszłość za pomocą kart. A mapka sczezła w diabelskim pogorzelisku...
Wrócił zatem nasz bohater z niczym, choć głowił się nieziemsko w drodze powrotnej, czymże te czeladniki niższego czynu się zajmują skoro ich akta z popiołem rozwiał wiatr?

Każda bajka a morał, a jaki ma nasza?

A nasza bajka opowiada o zwykłym człowieku, który potrafi przewidywać rzeczy oczywiste, które zupełnie nieoczywiste okazują się dla lubuskich urzędników. Mianowicie o sieć melioracyjną trzeba dbać. Oczywiście ktoś powie, że nie ma pieniędzy. Ale tu rodzi się pytanie, skąd są pieniądze na utrzymanie prawdziwej armii urzędników, którzy zajmować powinni się melioracją?
O tym jak ważne jest odpowiednie utrzymanie sieci melioracyjnych przekonaliśmy się po ostatnich podtopieniach, które powstały z powodu intensywnych opadów. To nie pierwszy raz w ostatnich czasach, gdy tak się dzieje. Niemniej jednak wiosną w LZMiUW panowała sielska atmosfera a liczba zatrudnionych pracowników, którzy skryci są przed oczyma podatnika w bloku przy Ptasiej budzi prawdziwe zdziwienie.
Ale w sumie to po co zajmować się w pocie czoła odtwarzaniem i konserwacją urządzeń melioracyjnych, skoro ludzkie nieszczęścia dają świetne pole do popisów politykom?
Oto posłanka Bożenna Bukiewicz podczas walki z żywiołem paradowała w otoczeniu Burmistrza Żar. Jeśli chciała coś dla miasta zrobić, to mogła ściągnąć panią Marszałek, czy panią Wojewodę, jako osoby, które władne są rozwiązywać sprawę zalewania miasta i okolic. Przecież to władze samorządowe i administracja wojewódzka ma w zakresie swych obowiązków rozwiązanie takich kwestii a nie Sejm RP.
Ale ani pani Marszałek, ani Wojewoda nie będą startowały w wyborach parlamentarnych. Posłanka Bukiewicz powiedziała dziennikarzowi GL, że będzie pilnie interweniowała w Wojewódzkim Zarządzie Melioracji i Urządzeń Wodnych: „Trzeba coś z tym jak najszybciej zrobić, aby Żarka została udrożniona i więcej nie wylewała”. Pewnie, że trzeba coś z Żarką zrobić, ale przede wszystkim już dawno trzeba było coś zrobić, bo Żarka wylała nie po raz pierwszy. Ale, co o tym może wiedzieć poseł w gorączce przedwyborczej kampanii? Ona po raz kolejny zapowiada, że będzie działać i interweniować, w momencie gdy warto byłoby powiedzieć, co konkretnie się zrobiło.

p.s.

Oj dostaną po kieszeni nasi lubuscy politycy. Teraz będą musieli się po dwakroć nawysyłać esemesów, bo GL skorzystała z naszej rady i w plebiscycie "Oceniamy władzę" można głosować na nie:-)

10 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Dyrektor tego urzędu melioracji i nasi posłowie - do dymisji !!!!!!

Anonimowy pisze...

To byłby dobry krok... ale za mały. Nieudolność,zator urzędniczy, beton. Wystarczy przypomnieć sobie ubiegły rok... nie byli w stanie wykorzystać pieniędzy, które były im przydzielone z puli centralnej...

croolick pisze...

Tak, to byłoby jakieś konkretne posunięcie a nie pitu, pitu o interwencji. Obawiam się jednak, że stanowiska obsadzone są z partyjnego klucza i dla dobra szczęśliwego pożycia koalicjantów są nie do ruszenia.

Anonimowy pisze...

kto jest tym kiepskim dyrektorem , bo nazwiska poslow sa znane.

croolick pisze...

Przecież to nie jest trudne by sprawdzić, who is who w LZUWiM. Jakie są efekty działalności tej instytucji mogliśmy poznać po ostatnich podtopieniach na terenach w których ZDARZAJĄ SIĘ ONE CYKLICZNIE. O czym to świadczy, mówiąc eufemistycznie, jak nie o urzędniczej indolencji?
Jak poważnie do melioracji pochodzi LZUMiW oraz władze gmin łatwo się przekonać objeżdżając pola i wsie. Rzadko gdzie jest porządnie zrobione a wystarczy zobaczyć np. w gminach wokół Jawora, czyli jednak można...

Anonimowy pisze...

nie "gemachen" a "gemacht", a poza tym spoko :D

Kołchoźnik pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Kołchoźnik pisze...

Spłakałem się jak bóbr nad losem człeka poczciwego odwiedzającego "jego majestat". O wodnym urzędniczym DolceVita pisałem wielokrotnie. Przytoczę jeden wpis na forum GL z 2010r.
http://tnij.com/wpis1
Już dawno urzędy osiągnęły poziom przy którym zewnętrzne otoczenie jest im niepotrzebne i nie wiedzieć czemu zawraca głowę. (tak jak opisywany przez Ciebie człek poczciwy). Ciekawą aczkolwiek traumatyczną lekturą jest BiP onych urzędów. Struktura zatrudnienia i wydatków przekonuje że dobrze już było. (za Niemca). Tak przy okazji buszowania po necie zauważyłem że w czasie budowania wałów Odrzańskich Zielona Góra liczyła między 10tys. a 20tys. ludności. Ale może wtedy było mniej pasożytów urzędniczych i jakoś dano radę takim wyzwaniom jak budowa wałów Odrzańskich. Dla przykładu przytoczyłem okolice moich miejsc przebywania. W Twojej okolicy to i mapy Niemiec zrobił. A tak nawiasem mówiąc nabudowali Niemcy dróg i innej infrastruktury i tego nie remontują od 50 ponad lat. Czy to nie nadaje się do jakiegoś międzynarodowego trybunału? Rowy zamulone, drogi się rozsypują, architektura niszczeje, a Niemcy nic sobie z tego nie robią! Trybunał jak nic.

Kristian pisze...

zapraszam na przyjaźnie nastawiony blog

http://14wojewodztw.blogspot.com

croolick pisze...

Dzięki za zaproszenie. Ciekawe! Pozdrawiam:-)