sobota, 26 września 2009

Zaskoczeni? Ja nie...

"Diagnoza społeczna 2009" przygotowana przez zespół pod kierownictwem psychologa społecznego prof. Janusza Czapińskiego przynosi druzgocący obraz oceny jakości życia mieszkańców woj. lubuskiego. W porównaniu z innymi województwami lubuskie zanotowało największy spadek, bo aż o siedem pozycji. Jeszcze w 2005 r. lubuskie zajmowało dziewiątą pozycję a dziś zajmuje ostatnie miejsce w kraju. Zielonogórski dodatek Gazety Wyborczej o przyczynę stanu rzeczy pytał prof. Grzegorza Gorzelaka, Wadima Tyszkiewicza i prof. Jacka Kurzępę. Wszyscy oni odmieniają na rożne sposoby promowane przez zielonogórskie media a z gruntu nieprawdziwe określenie "Lubuszanin" i do tego błędnie pisane z wielkiej litery. Tu jest zasadniczy błąd logiczny: Nie ma żadnych "Lubuszan"! Nie ma i nie będzie tożsamości lubuskiej, bo lokalnej tożsamości nie można opierać na kłamstwie. Raz, że zafałszowano po wojnie historię regionu. Dwa, że ten sztuczny region nie łączą żadne naturalne więzi. Stworzono w imię niewyartykułowanej otwarcie chęci obrony biurokratycznych stołków i politycznych wpływów pseudoregion. Województwo najmniejsze i najsłabsze w kraju o silnej polaryzacji dobrobytu. Wzmacnianie "lubuskich stolic" otwarcie głoszone przez marszałka Jabłońskiego tworzy jeszcze większe dysproporcje w dostępie do pracy, edukacji, kultury i rekreacji. Tymczasem, jeszcze raz należy przypomnieć, że w Zielonej Górze i Gorzowie mieszka jedynie 25% populacji województwa. Wszyscy zastanawiający się na przyczyną fatalnej oceny jakości życia przez mieszkańców woj. lubuskiego powinni zadać sobie pytanie, jakie 3/4 mieszkańców woj. lubuskiego ma z istnienia tego tworu administracyjnego korzyści? Moim zdaniem żadne - to musi rodzić frustrację! Ktoś powie, że mieszkańcy ościennych województw też nie odczuwają bezpośrednich korzyści w funkcjonowaniu w danym województwie. Tak, ale w woj. wielkopolskim czy dolnośląskim stolicę (jedną, bez ambicjonalnych wojenek) regionu zamieszkuje znacznie większy procent ludności województwa nie mówiąc już o prawdziwym obszarze metropolitalnym. Poznań, czy Wrocław to prawdziwe lokomotywy rozwoju regionalnego z ogromnym zapleczem naukowym, technologicznym, przemysłowym i usługowym. Poziom życia jest wysoki a władze wojewódzkie dbają o bardziej zrównoważony rozwój regionalny - nie potrzebują "wzmacniania" kosztem mniejszych ośrodków w takim stopniu jak w lubuskim, gdzie sektor publiczny jest zdecydowanie największym pracodawcą w samorządowej stolicy. Do tego dochodzi poczucie tożsamości lokalnej, której brakuje mieszkańcom lubuskiego a którego nie stworzy ciągłe powtarzanie kłamstw o Ziemi Lubuskiej i "Lubuszanach". Tożsamość wielkopolska, wiadomo kształtowała się wieki a lata pruskiego zaboru ją tylko wzmocniły. Z kolei w woj. dolnośląskim skutecznie kształtuje się polska tożsamość dolnośląska oparta na prawdzie dziejów regionu. Ludzie identyfikują się ze swoim regionem. A jak można identyfikować się z "Ziemią Lubuską" skoro wystarczy pobieżne pogrzebanie w historii, by przekonać się, że to mit stworzony przez poznańskich geografów po II wojnie światowej i zaprzęgnięty w służbę komunistycznej propagandy. W szkołach w woj. lubuskim nie ma prawdziwej edukacji regionalnej, bo to dla wielu temat tabu - w dzisiejszych czasach nie wypada kłamać. Zostaje jedynie historia lokalna, dla wielu nie do końca zrozumiała, jeśli nie połączą jej z dziejami krain historycznych z których zlepiono woj. lubuskie. Jak można czuć się dobrze, jeśli nie ma poczucia przynależności do prawdziwej wspólnoty regionalnej? Gdy widzi się dynamiczny rozwój ościennych województw na tle politycznych wojenek sitw, które na pierwszym miejscu stawiają sobie obronę lubuskiego w imię obrony swojej pozycji?

Brak komentarzy: