poniedziałek, 20 lipca 2009

Tak się robi politykę w lubuskiem.

W GW ukazał się felieton Artura Łukaszewicza pt. "Nasza polityka pełna lizusów". Autor skupia się na powszechnie występującym w polskiej polityce, ale oficjalnie nie istniejącym problemie klientelizmu politycznego. Owo zjawisko jest istotą działań "lubuskich polityków", ale mnie interesuje inny problem, mianowicie felietonista pisze:
"Zielona Góra wyremontuje deptak za unijne pieniądze. Świetnie (podkreślenie moje) . Ale po co przy tej okazji politycy podlizują się innym politykom? Jakoś kadzenie stało się u nas bardzo modne. I tak naprawdę śmieszne. Pieniędzy z Unii na nasz deptak, którymi zarządza marszałek, miało nie być. Swoich wpływów skutecznie użyli jednak posłanka Bożenna Bukiewicz i nowy europoseł Artur Zasada. I pieniądze się znalazły. Potem nastąpił akt drugi, czyli odtrąbienie sukcesu. W "Gazecie" wiceprezydent Zielonej Góry Krzysztof Kaliszuk skwitował to tak: - Prezydent Janusz Kubicki jest wdzięczny posłance Bożennie Bukiewicz i europosłowi Arturowi Zasadzie za pomoc w zdobyciu środków."
Symptomatycznym jest, że dziennikarza zielonogórskiego dodatku GW nie bulwersuje sposób zdobycia pieniędzy z LRPO przez miasto Zielona Góra. Nie dość, że już zdecydowaną większość środków z LRPO przeznaczono na to miasto i jego najbliższą okolicę to przeznacza się kolejne kosztem całego cherlawego województwa. A przecież ci sami dziennikarze z GW donoszą co rusz o tym, że Zielona Góra ma najmniejsze bezrobocie, że mieszkańcy są najbogatsi, że poziom życia jest tu najwyższy. Skoro więc ZG to miasto dobrobytu, to czemu wyciąga kasę po wojewódzkie pieniądze??? Rodzi się zatem pytanie, czy może ten dobrobyt nie wynika jedynie z zaradności samych mieszkańców???

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Świetny blog! Pozdrowienia z Gorzowa!

Anonimowy pisze...

Pozdrowienia z Dolnego Śląska