piątek, 1 sierpnia 2008

Z lubuskim zaściankiem nie liczy się nawet PKP.

Na zielonogórskim forum Gazety Wyborczej internauta "paul" słusznie zauważył, że ekspres "Lubuszanin" to jeden wielki skandal. Podróżujący na trasie Zielona Góra - Warszawa jadą starymi wagonami ze śmierdzącymi toaletami, po drodze zatrzymują się w kilku małych miejscowościach niegodnych ekspresu, co wydłuża znacznie czas podróży. Za te "atrakcje" godne zwykłego pociągu pośpiesznego poróżni przepłacają jak za ekspres. Swym apelem zachęcił do wniesienia skargi na PKP do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów a GW podchwyciła temat w artykule "Żółwie tempo Ekspresu Lubuszanin".
Oczywiście wszyscy wieszają psy na monopoliście jakim jest PKP i słusznie, ale wciąż nie pada odpowiedź, dlaczego na coś takiego pozwala sobie PKP wobec jednej ze stolic województwa lubuskiego, a nie pozwala sobie na to wobec innych stolic wojewódzkich. Według mnie słusznie zauważa w czym problem "dziadzoszanin": "Poznań, Wroclaw i im podobne miasta są motorami napędowymi i co najważniejsze prawdziwymi stolicami regionów. Jak przy nich wygląda cała lubuskość wraz z jej stoliczkami ZG i GW? Jak długo jeszcze w imię stołków pod dupę politycy tego grajdoła będą mamić ludzi o wyższości lubuskości na zdrowym rozsądkiem. Nie dziwcie się, że ten region o maleńkim potencjale traktowany jest jak piąte koło przy wozie niemal w każdej dziedzinie. Jakie jego stolice takie traktowanie...". Dla mnie to clou problemu - z cherlawym woj. lubuskim nie liczy się nikt we Warszawie. Te parę słów o ekspresie Lubuszanin nie napisałem w celu poprawy sytuacji, bo to nie miejsce na to, ale po to by jeszcze raz pokazać jak postępuje marginalizacja najmniejszego województwa w kraju.

Brak komentarzy: