poniedziałek, 5 lipca 2010

Pimp my Lubuskie.

Na stronie Mediów Regionalnych można przeczytać: "Na Gazetę Lubuską zawsze można liczyć; Gazeta Lubuska jest jak przyjaciel - takie zdanie mają o nas Czytelnicy" Czy aby na pewno? Czy przyjacielem może być ktoś, kto ma skłonność do konfabulacji?
Pod patronatem GL ukazał się drugi z kolei, według założeń, album o historii regionu, tym razem pod nazwą pt. "Niezwykli i tajemniczy ludzie Ziemi Lubuskiej”. Rozumiem, że zgodnie z dyrektywami obecnego Zarządu Województwa musi być budowana nowa świecka tradycja "Ziemi Lubuskiej" i "Lubuszan". Ziemi Lubuskiej, która do 1945 r. de facto nigdy nie istniała. Ale pisanie o historii terenów znajdujących się w woj. lubuskim, jako historii "Ziemi Lubuskiej" sprzed tej daty to jawny gwałt na dziejach! Niestety zafałszowywanie dziejów jak widać nie przeszkadza tak czwartej władzy jak i przedstawicielom liberalnej podobno PO. W przypadku dziennikarzy być może chodzi jedynie o regionalną ignorancję, bo nie ma w województwie porządnego programu edukacji regionalnej a program opracowany niegdyś na zielonogórskiej WSP kontynuował ahistoryczną propagandę lubuską rodem z PRL. W przypadku polityków mamy raczej do czynienia z kalkulacją - budowy na siłę jakiejś atrapy tożsamości w obawie przed likwidacją słabego województwa. Przecież w ustawie o samorządzie lokalnym jest mowa o tym, że podział administracyjny musi uwzględniać więzi regionalne a takie w lubuskim jako całości są słabe. Stąd pewnie taki zapał Marszałka w tworzeniu "marki lubuskiej".
Wróćmy do GL. Walcząca o czytelników gazeta coraz częściej podkręca tematy swoich "niusów" nie gardząc także informacjami zarezerwowanymi wcześniej dla tabloidów.
Przy okazji montażu penisa amputowanego na polecenie prezydenta Zielonej Góry GL donosi w tytule: "Operacja przy basenie zielonogórskim. - My chcemy członka! - skandowali zielonogórzanie". Kurcze, byłem przy tym wydarzeniu ale nie przypominam sobie, by ktoś w "dobitny i nienaturalny sposób dzielił wypowiedzi na niezróżnicowane prozodyjnie sylaby bez zaznaczania granic wyrazów". Z treści można się dowiedzieć, że skandujących było dwóch, ja ich nie zauważyłem. Za to podszedł do mnie gość, który zapytał co się dzieje, bo wydarzenie nie wzbudziło jakichś szczególnych emocji, których można by się spodziewać po sensacyjnym tytule. Generalnie przedstawicieli mediów było zdecydowanie więcej, niż widzów. W artykule można przeczytać: "Przed godz. 13.00 Agnieszka Wolska zabrała się za operację przywrócenia swojemu dziełu męskiego organu." Z danych zawartych w moich zdjęciach wynika, że o 13.40 figura nie miała jeszcze przyrodzenia a jego montaż zaczął się jakieś 3 minuty później. Czyżbyśmy byli na dwóch różnych wydarzeniach?

Brak komentarzy: