środa, 3 marca 2010

Lebuser Blitz.

W lubuskiem jak za Gierka media co rusz donoszą o sukcesach lubuskiego. Najnowszym powodem do dumy jest, jak to opisują lubuscy dziennikarze, pierwsze miejsce w kraju w wydatkowaniu funduszy unijnych. Dziennikarze spijający słowa z ust członków Zarządu nie widzą istotnej różnicy między rzeczywistym wydatkowaniem funduszy a kontraktowaniem. Jak na razie to w lubuskim nie wydatkowanie a "hurrakontraktowanie" idzie jak niemiecki Blitzkrieg latem 1941 r. Już mamy pierwsze efekty takiej strategii. Pod znakiem zapytania stanęło właśnie dofinansowanie drugiego etapu rewitalizacji Bytomia Odrzańskiego. Okazało się, że wniosek, który znalazł się na Liście Indykatywnej Lubuskiego Regionalnego Programu Operacyjnego, ma błędy natury formalnej. Ciekawe ile takich kwiatków pojawi się w przyszłości?
Niezwykle intrygującym jest awans Waldemara Sługockiego, dotychczasowego szefa departamentu LRPO, który objął właśnie funkcję podsekretarza stanu w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego. Czyż to nie dziwne, że przy tak podobno świetnie rozwijającym się "wydatkowaniu" środków unijnych szef departamentu zostawia swoje stanowisko, nie czekając na spodziewany sukces i zgarnięcie premii z rezerwy krajowej? Cóż teraz właśnie zacznie się najtrudniejszy okres we wprowadzaniu w życie zakontraktowanych projektów a z nimi płatności i certyfikacja. Niełatwe zadanie spadło na barki następcy Waldemara Sługockiego. Wyrazy współczucia. A panu Waldemarowi gratulujemy kariery w bezpiecznej odległości od lubuskiego grajdoła.

3 komentarze:

Kołchoźnik pisze...

Witaj Crooolik-u.
Oprócz zjawisk związanych z LPRO opisanych przez Ciebie, w dalszej przyszłości czai się podstępnie inna Hydra. A mianowicie chodzi o zwrot funduszy unijnych. Zjawisko to może wystąpić jeśli projekt nie osiągnie zamierzonego celu. Jakiś czas temu słyszałem o tym że Niemcy (tereny dawnego DDR) zbudowali baseny. Na niektórych obiektach ilość odwiedzających nie osiągnęła założeń umieszczonymi we wniosku o dofinansowanie. I ten prozaiczny fakt stał się powodem konieczności zwrotu dotacji. Zielonogórską "Aquarenę-Bis" czyli nowy basen ma odwiedzić 600 tys. osób do końca tego roku. (takie są założenia miejskich urzędników) Podobny obiekt w Krakowie odwiedza 500 tys. "kąpiełuszy" rocznie. Jeśli te mrzonki są zapisane we wniosku to miasto będzie musiało zwrócić około 40 mln. To dopiero będzie jazda! Może największym prezentem jaki może dostać przyszły beneficjent (jak ja kocham ten bełkot) jest odmowa dotacji. Idą ciekawe czasy.
I tym optymistycznym akcentem zakańczam i pozdrawiam.

Anonimowy pisze...

http://www.gazetalubuska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20100308/OCENIAMYWLADZE02/152238695

hahahahaah

menager !!!
słoma z butów !

g pisze...

No dobra po kolei.
"Dziennikarze spijający słowa z ust członków Zarządu nie widzą istotnej różnicy między rzeczywistym wydatkowaniem funduszy a kontraktowaniem." - niestety jest to prawda, dziennikarze nie rozumieją różnicy pomiędzy wydatkowaniem a kontraktowaniem.
Następnie podaje pan na potwierdzenie swojej tezy przykład Bytomia i tzw. listy IPI (projekty kluczowe) - prosiłbym, skoro pokusił się Pan o kwestionowanie rzetelności dziennikarskiej, również o zachowanie tejże rzetelności. Proszę nie mieszać kontraktowania z IPI jak i z wydatkowaniem. IPI jest INDYKATYWNĄ listą, nie daje gwarancji podpisania umowy.
Kwestia pierwszego miejsca - w wydatkowaniu i w certyfikacji wydatków (czyli zatwierdzeniu ich przez właściwe instytucje i przesłaniu do Komisji Europejskiej stosownego dokumentu potwierdzającego powyższe) lubuskie również miało na koniec ubiegłego roku pierwsze miejsce.
Sytuacja oczywiście zmienia się dynamicznie, a jak to wygląda obecnie, zapraszam na stronę Ministerstwa Rozwoju Regionalnego, są tam dane, które pozwolą Państwu na rzetelną ocenę sytuacji, bez propagandowego bełkotu lubuskich tak zwanych mediów :).
Pozdrawiam,
G.