sobota, 16 stycznia 2010

Zlubuszczyć na siłę.

Radio Zachód, lokalna redakcja Gazety Wyborczej oraz TVP Gorzów przygotowały plebiscyt "Ale sztuka!", według słów organizatorów celem jest wyłonienie "najciekawszego wydarzenia kulturalnego w regionie. Wspólnie chcemy przypomnieć, to co wydarzyło się w lokalnym świecie kultury w ubiegłym roku" (podkreślenie moje). Co prawda organizatorzy zaprosili do zgłaszania kandydatur czytelników, słuchaczy i widzów, ale finałowa dziesiątka nie rożni się zasadniczo od propozycji zgłoszonych przez dziennikarzy podczas ogłaszania inicjatywy. Zgodnie z lubuską tradycją kultura istnieje tylko w Zielonej Górze i na odczepne w Gorzowie Wielkopolskim. Połowa finałowych kandydatur to propozycje zielonogórskie, dwie gorzowskie, organizowany przez ogólnopolską WOŚP Przystanek Woodstock i na dokładkę Muzyka w Raju. Wśród nominowanych znalazła się też Joanna Brodzik. I tu pojawia się zasadnicze pytanie, co zrobiła dla lokalnej kultury niewątpliwe utalentowana aktorka znana głownie z serialowych ról w ogólnopolskiej telewizji? Fakt, urodziła się w Krośnie Odrzańskim, wychowała w Lubsku, do którego zresztą co roku przyjeżdża i gdzie angażuje się w działalność charytatywną. Ale to miał być przecież plebiscyt na lokalne wydarzenie i lokalnych twórców! Ciekawa jest też nominacja dla L.U.C.a, który odniósł ostatnio spektakularny sukces otrzymując Paszport Polityki. W sprawie nachalnego promowania Łukasza Rostkowskiego przez Artura Łukasiewicza z GW wypowiedział się internauta lazast:
Z uporem lepszej sprawy lansuje Pan do nagrody Ale Sztuka! pana L.U.C.-a. Bylem i jestem przekonany, ze nagrody Gazety są ukierunkowane na zielonogórskie działania, na artystów i instytucje tworzące i animujące kulturę tu, na miejscu, w regionie. Pan Lukasz mieszkał i uczył się w Zielonej Gorze do matury. Nie tworzył wtedy, nie sławił naszego miasta w regionie i w kraju, nie osiągał wtedy żadnych sukcesów. Jego twórczość artystyczna i kulturalna rozpoczyna się na studiach w mieście Wrocławiu. Kontynuowana do dziś, z powodzeniem, poza Zielona Góra. Poza metryka urodzenia i zdana matura w naszym mieście pan L.U.C. nie możne się wykazać żadnymi działaniami na rzecz miasta. A to, ze na ostatniej płycie wymienia w kilku wersach nasz region? W filmie Macieja Pieprzycy (ze Sląska) główny bohater mówi, ze najlepsza marihuana jest w Zielonej Gorze. Czy Pieprzycy tez należny się nominacja bo wspomina nasz region w udanym "Inferno"?
Pan L.U.C. zdobył wczoraj Paszport Polityki. Dziękując rodzicom i przyjaciołom dorzucił podziękowania dla miasta... Wrocławia! Bingo panie Arturze! O pana miejscu zamieszkania nie zająknął się nawet słowem a Pan mu jesteś gotów przyznawać proporce za działalność kulturalna w Zielonej Gorze (chyba, ze ja źle rozumiem intencje Waszej nagrody). Dlatego proponuje aby Pana Łukasza zostawić w spokoju. Ma teraz wiele radości z nagrody znanego tygodnika. Lepiej wiec statuetkę Ale Sztuka! w kategorii muzycznej wręczyć jakimś młodym hip-hopowcom z naszego miasta, dla których nagroda będzie sygnałem do dalszej pracy. A jest kilka kapel w mieście. Są tez zdolni, młodzi ludzie ze Szkoły Muzycznej osiagajacy swoje sukcesy w kraju a mieszkający i tworzący tu, na miejscu.
Przecież nagroda Ale Sztuka! nie powstała chyba po to aby nagradzać Maryle Rodowicz, Tomasza Lisa (za wkład literacki na przykład) czy Joanne Brodzik. Bo do tego szanownego towarzystwa zaliczam pana Łukasza jako zdolnego kompozytora i performera, ale dawno juz z Zielona Górą artystycznie i kulturalnie nie związanego.
Niestety Panie Arturze, ale podwójne bingo! Dziś po 8.00 w "Kawie czy herbacie" pan L.U.C już na samym początku, chwaląc się nagrodami, wspomniał o jednej z pierwszych "od mojego miasta, ukochanego Wrocławia". Dlatego obstaje przy swoim, iz pan Lukasz, utalentowany artysta, to wrocławianin z zielonogórskim rodowodem tak jak warszawiacy Lis, Rodowicz czy Brodzik (choć ona to z Krosna Odrzańskiego w sumie jest). Nagradzanie pozaregionalnych działań kulturalnych za sama metrykę urodzenia nie jest chyba założeniem Waszej nagrody. Pozdrawiam i trzymam kciuki za artystów tworzących na miejscu, na rzecz regionu.
Myślę, że jednak GW dopnie swego i L.U.C. dostanie nagrodę, po którą będzie się musiał pofatygować do miasta pochodzenia. Chodzi przecież o to by "zlubuszczyć" go na siłę, obsypać komplementami prowincjonalnych dziennikarzy, którzy liczą, że spłynie na nich splendor krajowej sławy pana Łukasza. Dla nich liczy się tylko to, co może zostać wytłuszczone wielkimi literami, co są w stanie zrozumieć bez wnikania w istotę rzeczy. A przecież każdy rozumie, że L.U.C. jest na fali, to może i prowincjonalnym dziennikarzom uda się popłynąć na tej fali? Niech nie liczy Edward Gramont z nowosolskiego teatru Terminus A Quo na nagrodę od zielonogórskich dziennikarzy. Jego kreatywna twórczość jest trudniejsza do zrozumienia przez dziennikarzy pasjonujących się sensacją i zgiełkiem. Nie dostanie nagrody, póki nie zostanie zauważony w Warszawie. No tak, a miał to być plebiscyt regionalny, promujący lokalnych twórców a wyszedł prowincjonalny. Oto plebiscyt kompleksów prowincjonalnych dziennikarzy łaknących światła krajowej sławy - Ale wiocha!

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

nic dodać nic ująć. jesteśmy zaściankiem. chcemy być KIMŚ, ale za każdym razem, gdy wchodzimy na salony to wystaje nam słoma gdzieś zza buta. Może czasami warto uruchomić odrobine pokory, bo dopiero wtedy inni zaczną z nami rozmawiać na trochę wyższym poziomie.