
Z uporem lepszej sprawy lansuje Pan do nagrody Ale Sztuka! pana L.U.C.-a. Bylem i jestem przekonany, ze nagrody Gazety są ukierunkowane na zielonogórskie działania, na artystów i instytucje tworzące i animujące kulturę tu, na miejscu, w regionie. Pan Lukasz mieszkał i uczył się w Zielonej Gorze do matury. Nie tworzył wtedy, nie sławił naszego miasta w regionie i w kraju, nie osiągał wtedy żadnych sukcesów. Jego twórczość artystyczna i kulturalna rozpoczyna się na studiach w mieście Wrocławiu. Kontynuowana do dziś, z powodzeniem, poza Zielona Góra. Poza metryka urodzenia i zdana matura w naszym mieście pan L.U.C. nie możne się wykazać żadnymi działaniami na rzecz miasta. A to, ze na ostatniej płycie wymienia w kilku wersach nasz region? W filmie Macieja Pieprzycy (ze Sląska) główny bohater mówi, ze najlepsza marihuana jest w Zielonej Gorze. Czy Pieprzycy tez należny się nominacja bo wspomina nasz region w udanym "Inferno"?
Pan L.U.C. zdobył wczoraj Paszport Polityki. Dziękując rodzicom i przyjaciołom dorzucił podziękowania dla miasta... Wrocławia! Bingo panie Arturze! O pana miejscu zamieszkania nie zająknął się nawet słowem a Pan mu jesteś gotów przyznawać proporce za działalność kulturalna w Zielonej Gorze (chyba, ze ja źle rozumiem intencje Waszej nagrody). Dlatego proponuje aby Pana Łukasza zostawić w spokoju. Ma teraz wiele radości z nagrody znanego tygodnika. Lepiej wiec statuetkę Ale Sztuka! w kategorii muzycznej wręczyć jakimś młodym hip-hopowcom z naszego miasta, dla których nagroda będzie sygnałem do dalszej pracy. A jest kilka kapel w mieście. Są tez zdolni, młodzi ludzie ze Szkoły Muzycznej osiagajacy swoje sukcesy w kraju a mieszkający i tworzący tu, na miejscu.
Przecież nagroda Ale Sztuka! nie powstała chyba po to aby nagradzać Maryle Rodowicz, Tomasza Lisa (za wkład literacki na przykład) czy Joanne Brodzik. Bo do tego szanownego towarzystwa zaliczam pana Łukasza jako zdolnego kompozytora i performera, ale dawno juz z Zielona Górą artystycznie i kulturalnie nie związanego.
Niestety Panie Arturze, ale podwójne bingo! Dziś po 8.00 w "Kawie czy herbacie" pan L.U.C już na samym początku, chwaląc się nagrodami, wspomniał o jednej z pierwszych "od mojego miasta, ukochanego Wrocławia". Dlatego obstaje przy swoim, iz pan Lukasz, utalentowany artysta, to wrocławianin z zielonogórskim rodowodem tak jak warszawiacy Lis, Rodowicz czy Brodzik (choć ona to z Krosna Odrzańskiego w sumie jest). Nagradzanie pozaregionalnych działań kulturalnych za sama metrykę urodzenia nie jest chyba założeniem Waszej nagrody. Pozdrawiam i trzymam kciuki za artystów tworzących na miejscu, na rzecz regionu.
Myślę, że jednak GW dopnie swego i L.U.C. dostanie nagrodę, po którą będzie się musiał pofatygować do miasta pochodzenia. Chodzi przecież o to by "zlubuszczyć" go na siłę, obsypać komplementami prowincjonalnych dziennikarzy, którzy liczą, że spłynie na nich splendor krajowej sławy pana Łukasza. Dla nich liczy się tylko to, co może zostać wytłuszczone wielkimi literami, co są w stanie zrozumieć bez wnikania w istotę rzeczy. A przecież każdy rozumie, że L.U.C. jest na fali, to może i prowincjonalnym dziennikarzom uda się popłynąć na tej fali? Niech nie liczy Edward Gramont z nowosolskiego teatru Terminus A Quo na nagrodę od zielonogórskich dziennikarzy. Jego kreatywna twórczość jest trudniejsza do zrozumienia przez dziennikarzy pasjonujących się sensacją i zgiełkiem. Nie dostanie nagrody, póki nie zostanie zauważony w Warszawie. No tak, a miał to być plebiscyt regionalny, promujący lokalnych twórców a wyszedł prowincjonalny. Oto plebiscyt kompleksów prowincjonalnych dziennikarzy łaknących światła krajowej sławy - Ale wiocha!
Pan L.U.C. zdobył wczoraj Paszport Polityki. Dziękując rodzicom i przyjaciołom dorzucił podziękowania dla miasta... Wrocławia! Bingo panie Arturze! O pana miejscu zamieszkania nie zająknął się nawet słowem a Pan mu jesteś gotów przyznawać proporce za działalność kulturalna w Zielonej Gorze (chyba, ze ja źle rozumiem intencje Waszej nagrody). Dlatego proponuje aby Pana Łukasza zostawić w spokoju. Ma teraz wiele radości z nagrody znanego tygodnika. Lepiej wiec statuetkę Ale Sztuka! w kategorii muzycznej wręczyć jakimś młodym hip-hopowcom z naszego miasta, dla których nagroda będzie sygnałem do dalszej pracy. A jest kilka kapel w mieście. Są tez zdolni, młodzi ludzie ze Szkoły Muzycznej osiagajacy swoje sukcesy w kraju a mieszkający i tworzący tu, na miejscu.
Przecież nagroda Ale Sztuka! nie powstała chyba po to aby nagradzać Maryle Rodowicz, Tomasza Lisa (za wkład literacki na przykład) czy Joanne Brodzik. Bo do tego szanownego towarzystwa zaliczam pana Łukasza jako zdolnego kompozytora i performera, ale dawno juz z Zielona Górą artystycznie i kulturalnie nie związanego.
Niestety Panie Arturze, ale podwójne bingo! Dziś po 8.00 w "Kawie czy herbacie" pan L.U.C już na samym początku, chwaląc się nagrodami, wspomniał o jednej z pierwszych "od mojego miasta, ukochanego Wrocławia". Dlatego obstaje przy swoim, iz pan Lukasz, utalentowany artysta, to wrocławianin z zielonogórskim rodowodem tak jak warszawiacy Lis, Rodowicz czy Brodzik (choć ona to z Krosna Odrzańskiego w sumie jest). Nagradzanie pozaregionalnych działań kulturalnych za sama metrykę urodzenia nie jest chyba założeniem Waszej nagrody. Pozdrawiam i trzymam kciuki za artystów tworzących na miejscu, na rzecz regionu.
Myślę, że jednak GW dopnie swego i L.U.C. dostanie nagrodę, po którą będzie się musiał pofatygować do miasta pochodzenia. Chodzi przecież o to by "zlubuszczyć" go na siłę, obsypać komplementami prowincjonalnych dziennikarzy, którzy liczą, że spłynie na nich splendor krajowej sławy pana Łukasza. Dla nich liczy się tylko to, co może zostać wytłuszczone wielkimi literami, co są w stanie zrozumieć bez wnikania w istotę rzeczy. A przecież każdy rozumie, że L.U.C. jest na fali, to może i prowincjonalnym dziennikarzom uda się popłynąć na tej fali? Niech nie liczy Edward Gramont z nowosolskiego teatru Terminus A Quo na nagrodę od zielonogórskich dziennikarzy. Jego kreatywna twórczość jest trudniejsza do zrozumienia przez dziennikarzy pasjonujących się sensacją i zgiełkiem. Nie dostanie nagrody, póki nie zostanie zauważony w Warszawie. No tak, a miał to być plebiscyt regionalny, promujący lokalnych twórców a wyszedł prowincjonalny. Oto plebiscyt kompleksów prowincjonalnych dziennikarzy łaknących światła krajowej sławy - Ale wiocha!
1 komentarz:
nic dodać nic ująć. jesteśmy zaściankiem. chcemy być KIMŚ, ale za każdym razem, gdy wchodzimy na salony to wystaje nam słoma gdzieś zza buta. Może czasami warto uruchomić odrobine pokory, bo dopiero wtedy inni zaczną z nami rozmawiać na trochę wyższym poziomie.
Prześlij komentarz