sobota, 30 stycznia 2010

Na Warszawę lubuscy posłowie!

Parę lat temu zlikwidowano w lubuskiem garnizony w Gubinie, Kożuchowie, Kostrzynie, Żarach i Gorzowie Wlkp. Okrojono pozostałe garnizony a ostatnio mówi się o istotnej redukcji nietkniętego dotychczas garnizonu żagańskiego. Wydarzyło się to przy milczącej aprobacie "lubuskich posłów", choć te redukcje często pozbawione były logiki. Na przykład żarski garnizon zlikwidowano w ciągu niecałego pół roku po ogłoszeniu decyzji. Wcześniej wydano ogromne sumy na remonty budynków koszarowych, kompletnie wyremontowano potężną stołówkę i włożono duże pieniądze w modernizację wewnętrznego systemu telekomunikacyjnego. Prace te zakończono na kilka miesięcy przed likwidacją. Tymczasem pozostawiono garnizon w Międzyrzeczu, dziś żołnierze z tamtejszych poddziałów wraz ze sprzętem jeżdżą 150 km w jedną stronę na poligon pod Świętoszowem. Codziennie między dowództwem w Żaganiu a Międzyrzeczem kursują służbowe samochody (250 km w obie strony), podczas, gdy koszary w Żarach znajdowały się 12 km od sztabu dywizji. "Lubscy posłowie" solidarnie milczeli, jak się okazuje do czasu. Oto nadszedł czas, gdy milczący posłowie podniesli głos. Gazeta Wyborcza donosi: Minister obrony nie chce dalej utrzymywać Sądu Garnizonowego w Zielonej Górze. - Zbyt mało spraw, zbyt wiele etatów - tłumaczy. Lubuscy posłowie protestują. To w naszym województwie działa najwięcej jednostek wojskowych - tłumaczą. Co prawda gazeta mówi o "lubuskich posłach" w liczbie mnogiej, to cytuje jedynie posła Jerzego Maternę z PiS, który zapowiada: Chcę zaprosić wszystkich lubuskich posłów, byśmy wspólnie przeforsowali zmianę decyzji ministerstwa.
Jak widać, tylko podniesienie ręki na świętość, czyli znajdujące się w Zielonej Górze miejsca pracy finansowane z budżetu państwa może zmusić "lubuskich posłów" do działania. A przecież , jak donosi GW, chodzi stanowiska pracy czterech sędziów (w tym jeden oddelegowany do Sądu Wojskowego w Warszawie, kolejnych dwóch przez dwa dni w tygodniu pracuje w sądzie powszechnym) oraz ośmiu pracowników cywilnych. W wymienionych na wstępie garnizonach pracowało znacznie więcej osób a z kontraktów z wojskowymi żyło wiele lokalnych firm nie mówiąc o dochodach samorządu. Wtedy "lubuscy posłowie" milczeli. Skoro wtedy uznawali, że redukcje są nieuniknione to czemu dziś nie przyjmują tego do wiadomości?

Brak komentarzy: