poniedziałek, 2 listopada 2009

Kłamstewko, kłamstwo, ranking.

Urząd Marszałkowski zamówił sobie "Przeprowadzenie diagnozy stanu gospodarki w Województwie Lubuskim poprzez badania ankietowe administracji samorządowej w regionie." Umowę zawarto ze Stowarzyszeniem Dialog - Współpraca -Rozwój z siedzibą w Zielonej Górze. Opiewała ona na 129 tysięcy złotych. Co samorządowe władze wojewódzkie i mieszkańcy lubuskiego otrzymali za tę niemałą kwotę? Prezydent Nowej Soli Wadim Tyszkiewicz punktuje kardynalne błędy popełnione przez twórców II Rankingu Gmin Województwa Lubuskiego:

  1. Jak można było do jednego wora, wrzucać dwa miasta na prawach powiatu, czyli Gorzów Wlkp. i Zieloną Górę, z innymi gminami miejskimi, miejsko-wiejskimi i wiejskimi?
  2. Jak mogli autorzy „rankingu” oceniać poziom gminnych inwestycji bez uwzględnienia inwestycji realizowanych przez spółki gminne?
  3. Autorzy rankingu nie uwzględnili, że wskaźniki poziomu inwestycji można łatwo poprawić zaciągając ogromne kredyty, które spłacać będą nasze wnuki.
  4. Jak można porównać osiągnięcia gmin przy przyznaniu przez Zarząd Województwa w ramach tzw. listy indykatywnej np. 4 mln zł dla małej 4 tysięcznej gminy i 4 mln zł dla gminy 40 tysięcznej?
  5. Jak można wyciągać wnioski na podstawie suchych liczb bez uwzględnienia Wieloletniego Planu Inwestycyjnego?
  6. Jak można było ustawić wskaźniki oceny bez uwzględnienia poziomu zadłużenia gmin?
  7. Co znaczy sam poziom inwestycji dla określenia słuszności polityki
    inwestycyjnej gminy? Czy mamy do czynienia z inwestycjami w prostą konsumpcję czy inwestycjami w rozwój?
Polemizując z jednym z autorów rankingu - Krzysztofem Chmielnikem, który napisał: "ranking nie jest rzeczywistością. Ranking to jedynie zbiór liczb i pewien arbitralny sposób ich prezentacji, dla jednych rodzaj zawodów sportowych, dla innych akt zniewagi. Warto jednak odsunąć emocje na bok, choćby z szacunku dla liczb", konstatuje: "Zbiór liczb źle zinterpretowanych, niewłaściwie zgrupowanych i z nietrafionym doborem ich wag, może spowodować spore i niepotrzebne zamieszanie, wprowadzające niektóre osoby, w tym decyzyjne, w błąd. Czy o to chodzi?"

Forumowicz ryniek zadał autorom rankingu pytania:

1) ile kasy wzięliście za kilkadziesiąt stron lipnych obarczonych błędami komentarzy dołączonych do tabelek z RIO? Można przyjąć że za 1 stronę błędnych komentarzy (1 godzina roboty) wzięliście po 3 tysiące złotych. Jedna godzina = 3.000 zł.
2) czy ma sens ranking obarczony tak kardynalnymi i wypaczającymi obraz gmin błędami?

Wadim Tyszkiewicz obnażył też absurdy rankingu na przykładach:

1) Przyjmijmy, że wieś X (nie wymieniam nazwy gminy, gdyż nie chcę broń Boże kogoś zdyskredytować nie mając pełnej wiedzy, tak jak to z czystym sumieniem zrobili autorzy rankingu w stosunku do wielu gmin) licząca około tysiąca dusz jest siedzibą gminy w której zamieszkuje 3,5 tysiąca ludzi. Budżet gminy to około 10 mln zł a wydatki na inwestycje wahają się w granicach 15%. Gmina postanowiła zaryzykować i sięgnęła po słynnego Orlika (program rządowy budowy boisk). Gmina czy to duża czy mała rocznie Orlika może wybudować tylko
jednego, czyli zarówno w gminie 3,5 tysięcznej jak i w 35 tysięcznej- gmina Y (z budżetem 100 mln zł i z wydatkami też 15% rocznie na inwestycje podobnie jak w gminie X). Gmina X zaciągnęła jak na jej możliwości ogromny kredyt, który będzie spłacała przez kolejne 10 lat. Orlik kosztował 1,3 mln (tak jak w gminie Y) z czego 330 tys. to dotacja rządowa, a 330 tys. to dotacja z Urzędu Marszałkowskiego- dla wszystkich gin ta sama kwota. Obie gminy X i Y pozyskały zgodnie z programem Orlik kwoty 660 tys. zł, obie gminy zaciągnęły kredyt na pozostałą kwotę 540 tys. zł. Biedna słaba i mała gmina nagle w rankingu wypada na miarę cudu. W słabym budżecie pojawia się kwota 1,2 mln zł zarówno w rubryce przychody jak i inwestycje. W budżecie gminy Y ta kwota 1,2 mln zł jest ledwo zauważalna choć program ten sam i dotacja ta sama. Tu, ani wójt, ani burmistrz nic nadzwyczajnego nie zrobili, po prostu zrealizowali rządowy program budowy jednego Orlika. W gminie X rewolucja w budżecie wysforowała ją w rankingu na jedno z pierwszych miejsc, kiedy gmina Y znalazła się w "niechlubnym" ogonie tego zestawienia. Za rok słaba i zadłużona gmina X (chwała jej że się odważyła na Orlika i tak ogromny wydatek) wyląduje na końcu rankingu nie zdolna do kolejnych inwestycji, ale dzisiaj to nie ważne, ważne że dyplom laureata rankingu będzie wisiał nad biurkiem wójta. Dzisiaj gmina X święci triumfy, kiedy gmina Y realizuje konsekwentnie Wieloletni Plan Inwestycyjny każdego roku robiąc mały krok do przodu. Konkluzja: wrzucanie do jednego wora wszystkich gmin (szkoda, że jeszcze Warszawy nie dołączono do rankingu dla porównania) powoduje to, że jeden ruch w budżecie malutkiej gminy może skutkować całkowitym wypaczeniem jej obrazu, kiedy ten sam ruch w dużej gminie będzie ledwie zauważalny. Bardzo biedna i słaba gmina, ale w tym jednym roku z Orlikiem, wypadnie w rankingu jako bogata bardzo dynamicznie rozwijająca się gmina warta naśladowania. Czy to oto chodzi?
2) Niektóre gminy (Nowa Sól też) często realizują zadania budowy, przebudowy i remontów dróg powiatowych na swoim terenie wspólnie ze starostwem. Inwestycje idą pełną parą, tylko w rankingowych tabelkach po nich ani śladu. Najczęściej gmina dokłada np. 50% do inwestycji na swoim terenie, ale na drodze powiatowej. W budżecie gminy w tabelce inwestycje nie ma po tych realizowanych zadaniach inwestycyjnych ani śladu. Jak można więc porównywać poziom inwestycji poszczególnych gmin na podstawie suchych liczb z RIO, kiedy ten kolejny przykład pokazuje, że liczby źle zinterpretowane po prostu kłamią. Jaki ma sens więc ta rankingowa zabawa?

Brak komentarzy: