sobota, 24 stycznia 2009

Lubuskie "specjalysty".

Nazwisko Jana Winnickiego granego przez Janusza Gajosa w serialu Alternatywy 4 otwierało wszystkie najważniejsze drzwi do kariery. Jego postać była satyrą na klientelizm i kumoterstwo kierowniczej elity PRL. Kraju w którym osobiste układy i zależności były o wiele ważniejsze niż wiedza i kompetencje.
Zielonogórski dodatek GW donosi w artykule Urzędy "ustawiają" konkursy na stanowiska o wynikach kontroli NIK w Urzędzie Marszałkowskim:
"Sprawdzano okres od stycznia 2006 r. do kwietnia ub.r. Sporych uchybień NIK dopatrzył się w Urzędzie Marszałkowskim. Jak tłumaczą audytorzy, urząd tak formułował wymagania, aby wybrać tych, których preferował. Dla przykładu, od kandydata na stanowisko zastępcy dyrektora departamentu rozwoju regionalnego oczekiwano ukończonych kursów z zakresu protokołu dyplomatycznego. Zatrudniono pracownika urzędu, który uczestniczył w jednodniowym seminarium "Protokół dyplomatyczny w praktyce". Z kolei od kierownika wydziału skarbu wymagano dobrej znajomości języka francuskiego. Wybrano pracownika urzędu, który w chwili naboru był inspektorem w tym departamencie i mógł się wykazać jego biegłą znajomością. Gdy szukano kierownika wydziału płac, nie wskazywano profilu ukończonych studiów wyższych, ale wymagano studiów podyplomowych z rachunkowości. - To spowodowało, że z przyczyn formalnych nie kwalifikowałaby się absolwent studiów wyższych w zakresie rachunkowości, który jednocześnie nie ukończył studiów podyplomowych z rachunkowości. W efekcie stanowisko obsadzono pracownikiem urzędu, który posiadał wykształcenie wyższe rolnicze - zarzucają kontrolerzy."
Z kolei Gazeta Regionalna w artykule "Łaskawość Unii" a za nią GL i RZ poruszyły kwestię dotacji z Lubuskiego Regionalnego Programu Operacyjnego dla spółki Sun-D-Yan. Według biurokratów z Urzędu Marszałkowskiego 1 mln 680 tys. zł ma trafić do firmy przeciw której toczy się kilka spraw dotyczących zadłużenia wobec byłych pracowników i ZUS a jej konta zajęte są przez komornika. Sprawę komentuje e-gorz:
Ten przypadek pokazuje wyraźnie jak oceniane są wnioski pod względem merytorycznym i jak niekompetentni (całkowicie przypadkowi) ludzie je oceniają. Prawdą jest to co mówi pani rzecznik, że na tym etapie Urząd Marszałkowski nie mógł sprawdzić zaległości wobec ZUS i innych. Jednakże dofinansowanie ze środków UE dotyczy max 50% a drugą połowę środków ma pochodzić od przedsiębiorcy. Ponadto dofinansowanie jest refundacją stąd przedsiębiorca musi wyłożyć 100% środków a dotacja jest refundacją po zrealizowaniu inwestycji. Pytam więc jak zweryfikowano zdolność tego przedsiębiorstwa do sfinansowania całości inwestycji (chyba ponad 3 mln zł). Jeżeli występują takie zaległości to z pewnością firma nie uzyskała i nigdy nie uzyska kredytu bankowego. Powtarzam zatem, w przypadku tym wyraźnie obnażyła się niekompetencja urzędników i powołanych do oceny wniosków asesorów. Jeżeli ten wniosek i przedsiębiorca został tak "pozytywnie" oceniony to jak oceniano inne??. Ile jeszcze znalazłoby się takich "kwiatków" gdyby rzetelnie poszukać ? Wydaje mi się że sprawą powinny zainteresować się organy kontrolne a może nawet organy ścigania. Kolejna żenada ze strony UM i tyle.
Po takich informacjach trudno mieć złudzenia, że władze samorządowe woj. lubuskiego potrafią skutecznie pracować na rzecz rozwoju województwa.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Z przykrością stwierdzam, że jedyne co obnażono to niekompetencję "dziennikarzy" mącących w głowach prostym obywatelom, tego Najcudowniejszego Lubuskiego Nowotworu. Sprawa nie jest tak prosta jak opisano.